W minioną sobotę w lesie na pograniczu powiatu drawskiego i szczecineckiego na terenie Nadleśnictwa Czaplinek zorganizowane zostały uroczystości rocznicowe w miejscu katastrofy samolotu LIM 6. Do katastrofy doszło 19 listopada 1971 roku. W tym tragicznym zdarzeniu śmierć poniósł pilot Antoni Wiciński. Przez wiele lat w trudno dostępnym terenie leśnym w miejscu katastrofy stał krzyż, który z biegiem czasu niszczał. Sprawą zainteresowali się członkowie czaplineckiego stowarzyszenia Tempelburg, którzy dotarli do rodziny pilota i wspólnie z synem Antonim Wicińskim (juniorem) przeprowadzili prace porządkowe w miejscu katastrofy. W działaniach brali udział również żołnierze z bazy wojskowej w Mirosławcu, leśnicy oraz wolontariusze.
W 50-tą rocznicę tego tragicznego zdarzenia z udziałem rodziny i zaproszonych gości odbyły się uroczystości. W miejscu katastrofy postawiony został nowy krzyż i ławeczka pamięci. To już kolejne działania podczas których członkowie stowarzyszenia Tempelburg zmienili zapomniane miejsce pamięci.
LiM-6 (od skrótu licencyjna maszyna) był polską wersją myśliwca sowieckiego MiG-17, podstawowej od lat 50. maszyny lotnictwa państw Układu Warszawskiego. Początkowo produkowano go w starszej wersji LiM-5. Samolot porucznika Wicińskiego to najpewniej ostatni, szturmowa wersja LiM-6 bis produkowana od połowy lat 60., przystosowane do przenoszenia uzbrojenia pod skrzydłami do niszczenia celów naziemnych. Ostatnie egzemplarze wycofano ze służby dopiero w roku 1992. Odrzutowiec miał rozpiętość skrzydeł nieco ponad 9 metrów i był długi na ponad 11 metrów. Rozwijał poddźwiękową prędkość do 1150 km/h i miał zasięg 1080 kilometrów. Uzbrojony był w trzy działka lotnicze i całą paletę pocisków, bomb i rakiet różnego typu.
